Lotnisko Ławica w Poznaniu. Październik. 2018 rok. Późne godziny wieczorne.
„Proszę zeskanować QR code z biletu i przejść pojedynczo przez bramkę, a następnie udać się do kontroli bezpieczeństwa.”
Tak brzmi wypowiedziana już nieco automatycznie instrukcja pracownika lotniska. Wydaje się prosta, prawda? Przełykam ślinę i robię głęboki wdech i jeszcze głębszy wydech. No to zaczynamy… Wyciągam telefon z biletami, jedną ręką trzymając małą Anię. Przekazuję ją ojcu. Ona próbuje się wyrwać i położyć na podłodze. Mikołaj w tym czasie korzystając z sekundy zamieszkania wdraża plan ucieczki za taśmy aby zobaczyć nową rzeźbę na lotnisku. Ojciec łapie go w ostatnim momencie, tuż pod taśmą oddzielającą kolejkę. W takich momentach zastanawiam się nad odpowiedzią na pytanie: „Dlaczego natura nie obdarza rodziców dzieci z autyzmem dodatkową parą rąk?!.”
Przechodzę jako pierwsza przez bramkę automatyczną na lotnisku.
Skanuję bilet Ani i kuszą ja aby przyszła samodzielnie do mnie przez bramkę. Potem to samo robię z Mikołajem. Teraz tylko ojciec dzieci. Udało się. Jesteśmy w komplecie. Przed nami kolejne wyzwanie. Trzeba przejść przez kontrolę bezpieczeństwa. Czekamy do niej w długiej kolejce. Dzieci nudzą się. Ania ponownie kładzie się na podłodze. Mikołaj wyrywa się ruszyć z miejsca. Byle nie stać w miejscu. Żadne z dziećmi nie chce czekać w długaśnej kolejce, która niestety wcale się szybko nie topnieje. Zresztą ja też nie chce. Kątem oka skanuję ludzi stojących przede mną. Robią w myślach wyrachowaną kalkuluję niczym George Clooney w filmie „W Chmurach”. Znaleźć jak najszybszą drogę dostania się poza kolejny punkt kontroli. Mój analityczny umysł próbuje rozwiązać problem komiwojażera. Państwo przede mną wyglądają jakby lecieli pierwszy raz samolotem. „Pewnie będą problemy z zapomnianymi płynami i kosmetyczkami.” Oceniam ich w myślach automatycznie, mimo że nie lubię oceniać ludzi. Ten Pan tutaj ma tylko bagaż podręczny. Wygląda na weterana w lataniu. Za nim się ustawimy. Jemu pójdzie szybko. Sekundy mijają wyjątkowo wolno. Moje dzieci robią coraz większe zamieszanie wokół siebie. Mikołaj chce bawić się za taśmami lotniska, a mała Ania chce sobie poleżeć na podłodze kopiąc przy tym nogami wokół. Ktoś z nich zakrzyczał. Ania wydała głośny bezgłoskowy dźwięk . Panie i Panowie! Pora na kolejny punkt naszego programu! Tłum czekający nas zauważył! Teraz skupiamy na sobie wzroki innych ludzi. Wszyscy odwracają się bardziej lub mniej dyskretnie w naszym kierunku. Przechodzę zatem do mojej taktyki głośnego komentowania sytuacji: „Dzieci musimy poczekać. Zobaczcie każdy czeka w kolejce.” Część spojrzeń stojących w kolejkach do kontroli osobistej ludzi kieruje się po chwili w innym kierunku. Ci Państwo, według mnie lecący pierwszy raz, nadal zerkają na nas z wyraźnym politowaniem, w międzyczasie wykłócają się ochroną lotniska o to, że swojej butelki z wodą nie oddadzą i że nie wiedzieli że nie można jest zabrać!. Uśmiecham się patrząc na ogromny plakat wiszący nad ich głową z informacją o zakazanych przedmiotach w bagażu podręcznym. Ja też ich oceniałam, więc jest teraz w rozgrywce oceniania mamy 1:1. Oni i My. Każdy z nas przechodził w tej chwili swoją osobistą tragedię 😉 .
Wypakowanie komputerów, trzymanie aby dzieci nie zwiały i potem przejście przez wykrywacz metali – to już opanowaliśmy do perfekcji. Zazwyczaj jednak potem jesteśmy już kompletnie zlani potem, jakbyśmy właśnie co ukończyli survival race. Ale to nie koniec. Teraz jeszcze kolejna kolejka do kontroli paszportowej. I znowu następuje głośny protest dzieci. O co tym razem chodzi? Niespodzianka! Dzieci nie chcą czekać w długiej kolejce. W końcu udaje się. Przeszliśmy dalej. Teraz czeka nas tylko boarding i będziemy nareszcie w samolocie. Poziom stresu opada. Dzieci lubią latać w samolocie więc tutaj nie przewiduję większych problemów. W Kijowie na pewno na lotnisku przepuszczą nas pierwszych z małymi dziećmi do kontroli paszportowej. I ustąpią miejsca dzieciom w autobusie. I pomogą. Tam na wschodzie jest już taka kultura w stosunku do rodziców z małymi dziećmi. Już to znamy z poprzednim wyjazdów. Już jesteśmy spokojni.
Powyższa historia powtarzała się regularnie co miesiąc przez niemal cały rok podczas wylotów do Kijowa na terapię immunoglobulinami. Z wyjazdu na wyjazd mali podróżnicy uczyli się latach i zachowywać na lotnisku było coraz lepiej, ale jednak czasami bywa to nadal daleko do ideału 😉
Drogi Czytelniku wsiadamy teraz do kapsuły czasu. Przenosimy się dwa lata w przyszłość od poprzednich wydarzeń. Jesteśmy w tym samy miejscu co wcześniej. Poznań. Lotnisko Ławica. Styczeń 2020 rok.
Lecimy z dziećmi na krótkie, z utęsknieniem oczekiwane kilku dniowe wakacje do Ziemi Świętej. Izraela. Jako, że Izrael nie jest w strefie schengen przyjdzie nam przejść ten sam scenariusz kontroli paszportowych i bezpieczeństwa na lotnisku, jak kiedyś podczas lotów na terapię do Kijowa.
Tym razem jednak kupując bilety w taniej lini lotniczej Ryanair przy imionach moich dzieci zaznaczyłam bezpłatną opcję pomocy na lotnisku dla osób niepełnosprawnych.
Odprawiłam nas online jeszcze przed przyjazdem na lotnisko. Mimo, że podróżowaliśmy całą rodziną wyłącznie z bagażami podręcznymi
( ps: Orest! Udało się! Minimalizm w 100% wdrożony w tym obszarze!) na lotnisko Ławica stawiliśmy się 2 godziny przed wylotem.
Według informacji jaka wysłał mailowo kilka dni wcześniej Ryanair należało tak zrobić w przypadku jeśli zamówiliśmy pomoc specjalną.
Zobacz film jak to wyglądało: tutaj.
Stawiliśmy się zatem do punktu check-in naszego lotu. Pani w obsłudze już widziała w systemie, że dla nas pomoc będzie potrzebna. Alternatywą podejścia do check-in było też podejście do okna informacji na lotniku. Pani w stanowisku check-in poprosiła abyśmy poczekali z boku do 15 minut i podejdzie do nas asystent osób niepełnosprawnych.
W ciągu pięciu minut pojawiał się pierwszy pan Asystent, a potem dołączył do niego drugi. Mieliśmy dwójkę niepełnosprawnych dzieci zatem każde dostało swojego asystenta.
I teraz wszystko co mogło pójść nie tak i wydarzało się właśnie w taki sposób już kilka razy wcześniej…poszło tym razem idealnie :)!
Pan asystent zabrał nasze bilety i przeprowadził nas przez automatyczne brami, przez które teraz mogliśmy przejść razem z dziećmi. Nie było konieczności każdorazowego otwierania brami skanując pojedyńcze bilety. Nie było żarliwego zachęcania dzieci do przejścia samodzielnie. Omijając dłuuuugą kolejkę czekających na kontrolę bezpieczeństwa, Panowie zaprowadzili nas na jej początek. Panowie asystenci byli ubrani w jaskrawe kamizelkami z nadrukiem Asystent Niepełnosprawnych. Nikt z podróżnych tym razem nie patrzył z niesmakiem na to, że mała Ania postanowiła położyć się na podłodze podczas wypakowywania naszych rzeczy na taśmę oraz że minęliśmy długaśną kolejkę w pierwszej kolejności nie stojąc w niej.
Panowi asystenci pomogli nam się rozpakować na taśmę, a potem przenieść nasze rzeczy abyśmy mogli spokojnie się spakować. Następnie zabrali na moment nasze paszporty, tak aby przekazać je do kontroli paszportowej staży granicznej w kolejnym punkcie kontroli. W tym punkcie również przeszliśmy bez kolejek. Gdy dotarliśmy na „drugą stronę” za konstrolą paszportową, dzieci pobiegły się bawić w samolociku – zabawce umieszczonej na lotnisko. Panowie asystenci powiedzieli, że przyjdą do nas ponownie gdy zacznie się boarding. I tak się stało. Kontrolą biletów i paszportów na boarding zajęli się oni zanosząc nasze dokumenty i wracając z nimi gdy wszystko było gotowe. Wychodziliśmy z lotniska do samolotu osobnym wyjściem. Nie było konieczności siedzenia w tłumie podróżujących. Do ostatniego momentu dzieci mogły się bawić w zabawce samolociku. Na pokład panowie asystenci zaprowadzili nas osobiście, pomagając też nieść plecaczki dzieci. Weszliśmy jako pierwsi do samolotu. Mieliśmy dzięki temu kilka minut wcześniej na usadowienie dzieci i rozłożenie bagaży zanim tłum podróżnych wsiadł do samolotu. Tak mogę latać nawet na koniec świata ( co … w sumie czynię obecnie regularnie z bliźniętami latając na Kaukaz na neurorehablitację mózgu ;))
Lotnisko w Tel Aviv. Izrael. Wysiedliśmy z samolotu i poszliśmy w stronę kontroli paszportowej. Niedobrze! Przed nami stała kilkudziesięciometrowa kolejka ludzi i tylko trzy stanowiska kontroli paszportowej. Kolejka do kontroli niemal się nie ruszała. Mikołaj zaczął się niepokoić, Ania położyła się (niespodzianka!) na podłodze na środku przejścia i nie chciała wstać aby nadal stać w kolejce. No dobra – jest źle, a za moment będzie jeszcze gorzej. Czas szukać rozwiązania. Poszłam zatem szukać kogoś z obsługi lotniska aby zapytać o „okienko”dla niepełnosprawnych. Pani z obsługi zapytała nas dlaczego potrzebujemy pomocy. Czy to dlatego, że mamy dzieci? Nie, proszę Pani. Dlatego że dzieci mają autyzm.
„Proszę poczekać chwilkę, zaraz wrócę”. Odpowiedziała Pani. Poszłam zatem po resztę rodziny. Pani w tym czasie wróciła i otworzyła dla nas nową budkę z kontrola paszportową. Następnie też specjalnym przejściem mogliśmy wyjść ze strefy.
Powrót z lotniska Tel Aviv w Izraelu był również bezstresowy. Na lotnisko zgłosiliśmy się dwie godziny wcześniej. Poszliśmy prosto do okienka check-in dla naszego lotu. Zgłosiliśmy iż potrzebujemy asystenta. Pani z obsługi zapytała jaką pomoc jest potrzebna: wózek etc. Potrzebowaliśmy tylko asystenta. Po 15 minutach przyszły po nas dwie rosyjsko i angielsko języczne Panie. Zaprowadziły nas do kontroli bezpieczeństwa dla ludzi z niepełnosprawnościami. Nie było w niej kolejek, to było specjalne przejście, gdzie można było też przejechać wózkiem. Potem czekała nas kontrola paszportowa odbyła się w miejscu przeznaczonym dla niepełnosprawnych, dyplomatów i załogi samolotów. Odbyło się to szybko i sprawnie. Na końcu Pani doprowadziły nas na „prostą” do bramek, a potem już powędrowaliśmy sami do naszej brami. Do samolotu z Tel Aviv do Poznania już wchodziliśmy jako niemal ostatni, ale jeśli nie wchodzę jako pierwsza to zdecydowanie wolę być ostatnia.
Dla przykładu: W Rosji po zamówieniu pomocy specjalnej przez Klinikę Neuro-clinic.life, podróżując samolotem ze Stawropola do Moskwy czekał na nas osobny autobus, który zawiózł nas jako pierwszym do samolotu oraz priorytetowy boarding na pokład.
Pomoc dla niepełnosprawnych na lotnisku
Pomoc dla osób niepełnosprawnych, ale nie tylko niepełnosprawnych ruchowo jest oferowana przez każde lotnisko w Polsce. Mając np. autyzm, upośledzenie umysłowe, upośledzenie wzroku, ograniczenia w zdolności mowy i słuchu i inne niepełnosprawności mamy prawo poprosić o pomoc asystenta.
Naszym obowiązkiem jako pasażera jest poprosić odpowiednio wcześniej o taką pomoc oraz przybyć na lotnisko według wytycznych. Najlepiej zadzwonić kilka dni wcześniej przed planowaną podróżą do biura informacji lotniska z którego wylatujemy aby dowiedzieć się o szczegółach i zgłosić taką potrzebę. Przykładowo „Lot” pisze na swojej stronie o minimalnie 7 dniach. Taka pomoc jest bezpłatna.
Urząd Lotnictwa Cywilnego na swojej stronie opisuje szczegółowo co należy, gdzie i kiedy należy się zgłosić na swojej stronie.
O taką samą pomoc możemy poprosić podróżując z innych krajach np w Rosji, Izraelu, Niemczech itd.
Rezerwując bilet nie zapominamy o zaznaczeniu, że będzie potrzeba pomoc dla danego pasażera oraz jaka pomoc będzie nam konieczna.
Pamietajmy, że to my musimy zgłosić się na lotnisku do informacji lub przewoźnika osobiście, on sam nas nie będzie raczej szukał 🙂
Zabieranie leków na pokład samolotu
A co jeśli potrzebujemy zabrać dla siebie lub dziecka konieczne na samą podróż samolotem leki?
W takim przypadku należy udać się do lekarza, który wypisze nam zaświadczenie o konieczności przyjmowania danych leków. Zaświadczenie powinno zostać też przetłumaczone ( jeśli lecimy do Rosji lub krajów byłego ZSSR na język rosyjski, aby wracając obsługa lotniska mogła je przeczytać), na zachód Europy na język angielski. Pamiętajmy, że w większości obsługa lotnisk w Rosji nie mówi w języku angielskim. Obowiązującym językiem jest język rosyjski. Nieco lepiej pod użycia języka angielskiego języka sytuacja wygląda na lotnisku w Kijowie, jednak z mocnym naciskiem na „nieco” na ten moment pisania wpisu.
Nosze, butle tlenowe oraz podróż kobiet w ciąży, niemowlęta
W wielu przypadkach, gdy konieczne jest przeniesienie pasażera na noszach, użycie butli tlenowej czy też kobieta jest w zaawansowanej ciąży lub leci na pokładzie kilkudniowe niemowle konieczne będzie zaświadczenie od lekarza. Dla przykładu linia LOT prosi wtedy o dostarczenie zaświadczenia lekarskiego odpowiednio wcześniej szczegóły tutaj.
Co zabrać ze sobą?
W moim przypadku sprawdza się taka minimalna lista rzeczy wypisana poniżej:
- Leki konieczne na drogę i na wypadek zagubienia bagażu głównego
- Zaświadczenia od lekarza jeśli wymagane są leki
- Zaświadczenia od lekarza jeśli nasz stan ( np. ciąża) wymaga przez operatora lotu lotu dodatkowego zaświadczenia lekarskiego.
- Słuchawki wygłuszające jeśli dziecko ma nadwrażliwość dźwiękową
- Słuchawki bezprzewodowe do muzyki lub bajek offline.
- Bajki zgrane w tryb offline na telefon czy też tablet
- Muzyka zgrana offline
- Powerbank do ładowania telefonu lub tabletu
- Ulubione zabawki dziecka( dla jednego będzie to samochodzik dla innego łapka na muchy, dla kolejnego gniotek lub glutek), książeczki
- Przekąski na chrupania, jedzenie
- Coś do picia ( zakup konieczny już po przejściu kontroli bezpieczeństwa)
- Mokre chusteczki i pieluszki jeśli dziecko używa
- Kilka ubrań na przebranie na wypadek „wpadki”
Podsumowanie
Jeśli lecimy pierwszy ( i nie tylko!) raz z dzieckiem niepełnosprawnynym samolotem to z serca polecam poprosić o pomoc i asystę. Lotniska na świecie oferują obecnie tak profesjonalną pomoc. Rodzic nie musi się stresować i oblewać zimnym potem, na samą myśl o podróży. Jeśli stan zdrowia dzieci pozwala, nie bójmy się podróżować i latać z dziećmi. Podróże uczą i kształtują świat nie tylko dorosłych, ale też dzieci 🙂