Wigilijny wieczór w górach. Niebo okryło się delikatną kołderką ciemnej nocy. Księżyc, już niemal w pełni, wychyla swoją twarz nieśmiało zza fioletowo-czarnych chmur. W ukrytym między górami Beskidu Sądeckiego domu dziadków, migają światełka kolorowych żaróweczek na choince. Do nosa mimowolnie wkrada się aromatyczna woń przygotowanych na uroczystą wigilijną wieczerzę dań, z wyprzedzającą nutą czerwonego barszczu. Już za moment rodzinnie złożymy sobie życzenia i usiądziemy, tak jak co roku do świątecznego stołu. Tym razem jednak przy stole widnieje mniej nakryć niż to było zazwyczaj.
„Co robi Ania i Mikołaj?” – Pytam nieco znienacka swojej mamy zaniepokojona dłuższą, niecodzienną ciszą unoszącą się z pokoju dzieci. Zazwyczaj cisza oznacza, że dzieci właśnie psocą coś, co wprawia na ogół wprawionych zawodników w palipitację serca, a mało wprawionych w ostrzejszy stan przedzawałowy. Zbyt długa cisza wprowadza w mojej głowie niepokój. Podchodzę zatem cicho do drzwi mojego dawnego pokoju i widzę moje bliźnięta tarzające się na łóżku z ogromną radością malującą się na buzi, całujące się wzajemnie i zatopione w przyjemności wyrażania na ten swój, orginalny sposób miłości do siebie. Te radosne maluchy zapomniały o całym świecie. Są szczęśliwe. W pełni skoncentrowane na okazywaniu sobie miłości. Mają siebie. Są w dobrym miejscu, w dobrym czasie. Otoczeniu ludźmi, którzy je kochają. Kolejny raz odkrywam, że to cenne uczucie szczęścia i ciepła w moim sercu wywołuje poczucie istnienia faktu, że moi najbliżsi są szczęśliwi. Po dłuższym momencie wzajemnej zabawy i przytulania się, dzieci dostrzegają mnie. Mała Ania wyciąga dłoń w moją stronę i roześmianym, wymownym wzrokiem zaprasza do dołączenia do nich. Już za moment cała nasza trójka przytula się i całuje na łóżku połączona energią miłości i magią świąt.
Trzech muszkieterów wyrusza nową drogą
Niedawno czytałam, iż kiedyś dokonano badań różnic czasu jaki płynie na parterze budynku, z czasem na 30 piętrze wierzowca i okazało się, że pomiary czasu jaki minął różniły się nieco w tych dwóch miejscach. Daje to postawę wierzyć, że żyjąc nawet na tej samej planecie i miejscu, czas mija dla nas z inną prędkością. Od ostatniego wpisu na blogu nie upłynęło relatywnie tak bardzo dużo czasu, jednak z perspektywy mojego życia minęła niemal cała dekada. Jedna duża zmiana w życiu, spowodowała lawinę zmian we mnie i otaczającym mnie świecie, ale też otworzyła moje serce i umysł na nowe możliwości i ścieżki. Odblokowała pokłady energii, o których istnieniu już nie pamiętałam.
Ci z Was, którzy wnikliwe śledzą moja aktywność w social mediach i/lub też są ze mną w bliskim kontakcie na pewno zauważyli post na FB podsumowujący ostatni – 2020 rok. Wspominałam tam również to, iż był to rok w który nasza 4 osobowa rodzina postanowiła się rozdzielić/rozstać. Rozstanie w związku po 10 latach było sporym wyzwaniem energetycznym, mentalnym i organizacyjnym dla każdego z członków naszej rodziny, jednak po wielu miesiącach każdy z nas (włączając to dzieci) uważa to za najlepsze możliwe rozwiązanie. W wyniku wielu godzin wspólnej psychoterapii zaistniał na nowo, nie tylko wzajemny szacunek, chęć współpracy oraz dbania o przyszłość i zdrowie dzieci, jednak powstało również zrozumienie, że te elementy rodzicielstwa nie muszą być połączone z byciem w związku i miłością na poziomie dorosłych. Ważne aby płynęła miłość w kierunku dzieci. Piszę o tym tutaj bardzo transparentnie, jako że wiem, że wielu z Was Drodzy Znajomi nie wie jak odnieść się do tej sytuacji, co powiedzieć – waha się czy powinno to być współczucie, wparcie, czy też inna reakcja. Zatem jeśli mogę Wam podpowiedzieć, to myślę, że najwłaściwsze zachowanie to pogratulowanie odwagi w zadbaniu o swoje uczucia i potrzeby w życiu jako Kobieta i z zrzuceniem z siebie presji społecznej związanej z sytuacją opieki na dziećmi z wyzwaniami rozwojowymi. W tych wszystkich decyzjach nie pomijając przy tym potrzeb dzieci i koniecznej o nie troski i zaangażowania. Jako rodzice Ani i Mikołaja, bardzo kochamy nadal nasze dzieci, mimo że miłość między nami już zgasła. Proces dojścia do tego momentu mentalnego był długi, a przyniósł wiele wiedzy o samej sobie i wartościach, które są dla mnie najważniejsze w życiu.
Rozwój własny
Brak możliwości otrzymania wizy do Rosji (COVID) zmotywował mnie do szukania ścieżek alternatywnych pomocy swoim dzieciom. Polski Instytut Refleksologii nauczył mnie refleksologii stóp, która daje niesamowite efekty. Za moment będę uczyć się refleksologii ręki.
Wrocławska Szkoła Edukacji i Profilaktyki Zdrowia uczy mnie między innymi tajnik medycyny chińskiej, kuchni pięciu przemian, psychologii, optymalizacji domu i środowiska etc feng shui, naturoterapii, czy też pracy z energiami reiki, masażami energetycznymi.
Homeopatia jest o była nieodzownym elementem leczenia dzieci, jednak Homeopatia jest i była nieodzownym elementem leczenia dzieci, jednak teraz faktycznie kalibrujemy się z lekarzem co 3-4 tygodnie i intensywnie pracujemy z dużymi sukcesami. Nadal dbam o żywienie w domu, odpowiednią suplementację, kontakt z naturą, zdrowy sen – nie tylko dzieci ale i swój 🙂 Pracuję nie tylko aby pochłaniać kolejne tony książek medycznych, ale też nad swoim rozwojem duchowym i mentalnym. W czasami COVID-u okazuje się to wyjątkowo cenne. Zawodowo bardzo intensywnie uczę się technik dla kobiet managerów/dyrektorów zarządzającymi zespołami ludzkimi w USA, ale też wpływu różnic kulturowych na współpracę polsko-amerykańską. No i nareszcie wróciłam do nauki języka rosyjskiego i angielskiego :-). Nawet jeśli to teraz nie rosyjski BAK ( Bioaktystyczna Korekcja Mózgu) w neuro-clinic.life w Stawropolu podkręca mi szybkość nauki i działania mózgu to sama intensywnie pracuję nad tym aby nowe połączenia między neuronami się tworzyły 😉
Jak się mają bliźniaki?
W poprzednim wpisie wspomniałam o tym, iż podczas wiosennego, 3 miesięcznego pobytu w Rosji dzieci przeszły 2 turnusy oraz ciągłą stymulację PONS – lekarze zalecili przerwę do minimalnie połowy listopada od neurostymulacji aby mózgi miały czas przebudować się po tak intensywnym czasie. Do niemal końca października utrzymały się u małej Ani słowa MAMA, DATA, TAK, NIE, kilka sylab jak dada. Jednak zauważalne było, iż po tym czasie zaczęły one coraz mocniej zanikać, aż do obecnie sporadycznym momentów gdy pojawia się MAMA, wołając mnie. Jednak o ile efekt włączenia możliwości mowy rozwijał się na tzw „podkręconym przez rosyjskie działania mózgu” przez okres przerwy od terapii, a potem zanika, gdy nie możemy wjechać do Rosji na kolejny kurs, to inne efekty pracy z Anią bardzo ładnie rozwijają się. Bardzo wyraźna jest zmiana zachowania u Ani notowana przez ostatnie kilka miesięcy. Ania jest radosna, rzadko ma zły humor, nie śpi w ciągu dnia, ma bardzo dużo energii, którą pożytkuje na zajęciach. Wypadające mleczne i rosnące zęby stałe, czasami zakłócają tę idyllę, jednak porównując to do sytuacji sprzed pół roku to już bardzo marginalny problem. Ania bardzo ładnie współpracuje i wyraźnie widać ( sama też tak twierdzi), że rozumie wszystkie komunikaty, śmieje się z żartów i chce bardzo być w tzw centrum uwagi. Zastąpienie PECS systemem Mówika na tablecie otworzył spontaniczną komunikację z Anią – teraz już możemy „rozmawiać” nie tylko o potrzebach, ale o uczuciach, samopoczuciu, ale też sytuacjach, które dla nas były trudne życiowo, mogła wyrażać swoje zdanie, zadawać trudne pytania. AAC za pomocą tabletu pozwoliło nam wejść na zupełnie inny, wyższy w moim odczuciu, poziom relacji. Dotychczas „czytanie” emocji Ani, wymowności jej oczu, pociągnięć za rękę, czy mowy ciała, musiało nam wystarczyć, teraz do tego doszły słowa wypowiadane przez Mówik, dając barwność tej komunikacji, ale też ułatwiając Ani funkcjonowanie w społeczeństwie, które nie zna Ani tak dobrze jak ja. Jednak AAC na tablecie dało nam coś znacznie więcej – jednym z pierwszych pytań jakie zadałam mojej córce – co Aniu chciałabyś mi powiedzieć: A ona odpowiedziała, wystukując na tablecie mówikowo, „KOCHAM CIĘ. Przytul mnie”. Nie umiem opisać słowami, jaka fala emocji wtedy mnie okryła – to był pierwszy raz kiedy usłyszałam od córki Ani, że mnie kocha. Tego małego, nie mówiącego dziecka, które było przez niemal 8 lat życia ogromną, zagadkową istotą.
Bardzo regularna praca z lekarzem homeopatą (dr. Andrzej Świecki) zaowocowała tym, iż u Ani mimo zamkniętych granic z Rosją i braku neurostymulacji mózgu między innymi pozytywnymi zmianami rozwojowymi, wróciły ponownie sylaby. To pierwszy raz w naszej historii, kiedy bez Rosji, bez innych leków taka sytuacja następuje. Zdaje się, że zdjęliśmy klątwę i teraz czas działa na naszą korzyść. Ania od kilku miesięcy pędzi z rozwojem, zaskakuje terapeutów codziennie i OBOJĘTNIE czy jest to efekt po-rosyjski, czy jest to efekt homeopatii lub może działań w Kijowie lub skoku rozwojowego lub WSZYSTKIEGO RAZEM ( zapewne najbardziej prawdopodobny scenariusz) proszę cały wszechświat, aby to tempo zmian utrzymywało się.
Teraz dzięki AAC słowa: Kocham Cię słyszę bardzo często, nie tylko od Ani ale też od Mikusia. „Mówienie” o emocjach, nawet tych trudniejszych i potrzebach związanych z nimi to coś, co mimo zawiłości losu, udało się nauczyć moje dzieci na 6+. To jest też umiejętność, której ja teraz uczę się również na nowo 🙂
AAC i metoda PROMPT
Praca nad wdrażaniem AAC prowadzona jest przez Panią Ewę Grzelak we Wrześni, do której regularnie dojeżdżamy na zajęcia z Poznania. Komunikacja AAC na tablecie została wdrożona zarówno dla Ani jak i Mikusia ( mimo że Mikuś posługuje się mową czynną, ale ma dyzartrię). AAC ułatwia mu podnoszenie umiejętności konstrukcji zdań złożonych, zadawania pytań, przechodzenie na kolejne poziomy komunikacji.
Po rozpoczęciu współpracy z Anią i Mikusiem, dzieci otwartości umysłów i serc Kierownictwa i terapeutów w Przedszkolu MIś w Poznaniu, przeprowadziła szkolenia i prowadzi superwizję dla terapeutów w zakresie AAC. Modelowanie AAC na Mówiku odbywa się zatem nie tylko w naszym domu, ale też na codzień w przedszkolu.
Z panią Ewą Grzelak wykorzystujemy również metody PROMPT – amerykańskiej metody dla dzieci z aparaksją. Jeśli nie znacie tej metody to warto o niej dowiedzieć się więcej tutaj lub na stronie Pani Ewy Grzelak.
Mały Mikuś zamienił swoje zainteresowania z albumów sztuki klasycznej oraz moich przewodników po wielu krajach świata na książki dla dzieci oraz opiekę nad wioską smerfów, Kubusiem Puchatkiem, Świnką Peppa, czy też innymi bajkowymi stworami. Nie jest już tak zainteresowany dzwonami, ikonami prawosławnymi, nie pogardzi koncertem kolęd w kościele w górach, ale już nie będzie stawał na rzęsach aby wejść do kościoła, czy też posłuchać A. Vivaldi „Cztery pory roku”. Świat muzyki nadal go interesuje, ale wciągnął go mocniej świat przedszkolnych bajek, piosenek i zabawek. Po długiej pracy na muzykoterapii z Panem Michałem w Przedszkolu MIŚ dał się przekonać do występów publicznych z mikrofonem i pokazaniu światu swojego pięknego głosu i talentu muzycznego. Nareszcie samochody sterowane jeżdżą po podłodze. W domu szafy z zabawkami zyskały swoje drugie życie. Wraz z zainteresowaniem Mikusia zabawkami, samochodami, pluszakami z bajek, czy nawet lalkami, mała Ania zaczęła się nimi również bawić. Nie jest to jeszcze taki poziom zaawansowania jak Mikuś, ale wyraźnie chce robić to co brat. Brat jednak bywa bardzo zaborczy w dzieleniu się zabawkami z siostrą. Powoli w ruch wchodzi playstation i nadzieja na zabranie dzieci na biofeedback pojawia się w mojej głowie ;). Mała Ania nadal potrzebuje dużo stymulacji sensorycznych ( zwłaszcza dłoni). Często skarży się na komunikatorze, że boli ją raczka lub głowa. To temat nadal, który muszę rozwiązać w przyszłości, ale nad którym już teraz intensywnie pracuję(my) metodami alternatywnymi i masażami. Mała Ania jest wyraźnie zakochana w psach i kotach – od psów sąsiadów babci do kotów. Pociągają ją ogromnie zwierzęta i wciąż patrząc na nią mam w sercu dylemat pomiędzy racjonalnym wyborem tylko dogoterapii, a zaproszeniem do mieszkania z nami przeszkolonego psa lub kotka.
Co jest apraksja?
Apraksja to zaburzenie neurologiczne. Chory cierpiący na apraksję doświadcza upośledzenia czynności nabytych, czyli takich, które zdobył w okresie życia osobniczego na przestrzeni lat. Traci zdolność do wykonywania ruchów poprzez utratę podstawowych umiejętności i kolejności ich wykonywania. Problemem może okazać się prowadzenie samochodu, płynne chodzenie, jedzenie i picie, a nawet używanie łyżki czy widelca.
Przyczynę apraksji stanowi bezpośrednie uszkodzenie obszarów kory mózgowej, których funkcją jest koordynowanie i zarządzanie czynnościami ruchowymi, a nie samych narządów ruchu. W przebiegu schorzenia pacjent może nie wykazywać zdolności do wykonywania ruchów złożonych (praksja), utracić zdolność do rozpoznawania nie tylko osób czy przedmiotów, ale też i miejsc (gnozja) lub nie być w stanie wyartykułować własnych myśli. Do uszkodzenia dochodzi przede wszystkim w korze kojarzeniowej płata czołowego lub też ciemieniowego. Apraksja może być także wywołana przez powszechnie występujące schorzenia neurodegeneracyjne (np. choroba Alzheimera lub choroba Parkinsona).
Przykłady apraksji – jakie są objawy i rodzaje schorzenia?
Apraksja oralna (inaczej apraksja mowy) świadczy o uszkodzeniu struktur mózgowych związanych z ruchowymi funkcjami mowy. Chory ma problemy z ustnym wyrażeniem swoich myśli, próśb czy zamierzeń. Często ten objaw jest spotykany wraz z innymi zaburzeniami mowy, w tym z afazją ruchową Broki, polegającą na upośledzeniu płynności wypowiedzi i problemach z powtarzaniem słów czy nazywaniem rzeczy. Występuje ona częściej u osób po udarze lub po przejściu guzów mózgu. więcej
Sztuka odpuszczenia
Przez wiele lat moje emocje związane z rozwiązywaniem problemów zdrowotnych dzieci, poszukiwaniem odpowiedniej ścieżki leczenia, terapii nazywałam WALKĄ o ich zdrowie i przyszłość. I tak właśnie to czułam – że WALCZĘ. Walczyłam z system medycznym w Polsce, niskimi możliwościami pomocy jak na tamte czasy ( czas leci więc i to się już zmienia), walczyłam z opinią iż robię coś zwariowanego pod prąd, że dzieci z autyzmem nie należy diagnozować medycznie, wbrew standardowej wiedzy, walczyłam z opinią na temat wschodniej medycyny i generalnie opinii na temat wszystkiego co na wschód od Polski, z budżetem na kosztowne terapię etc. Walka była na tyle zacięta, że stałam się mimowolnie jedną z ikon w Polsce chodzenia pod prąd w tym obszarze. Ikon kobiety walczącej. Wszystko jednak było energią WALKI. W tej walce świętym Graalem było polepszenie się zdrowia Ani i Mikusia, z ogromną trudnością pogodzenia się z tym, że może ta walka nie być wygrana, może los będzie chciał napisać swój własny scenariusz i że może nie uda się zaliczyć Korony Ziemi, ale koronę Polski czy Europy już tak 😉
Ostatnie miesiące obudziły we mnie ogromną transformację mojego podejścia. Być może była to kwestia zamkniętych granic Rosji, może zmian w prywatnym życiu, a może też tego, że zaczęłam rozwijać się duchowo i medytować. Może wszystko na raz. Trudno powiedzieć. Jednak to co mogę zdecydowanie napisać to to, że pokochałam jeszcze mocniej moje dzieci. Takie jakie są. Dałam sobie i im prawo do tego abyśmy byli tacy jacy jesteśmy – z tymi naszymi zaletami, ale deficytami. Odpuściłam myślenie, że koniecznie muszę wdrapać się na wybrany „szczyt”. Ale nie zrezygnowałam z niego! Idę dalej drogą, intensywnie pracuję, jednak dałam sobie pozwolenie na to, że nawet gdyby na końcu dnia nie wszystko było idealnie to i tak mam w domu dwójkę wyjątkowych, cudownych ludzi, których kocham ponad życie i dla których robię co w mojej mocy aby ich życie było łatwiejsze. Gdy moje myśli odpuściły WALKĘ, na rzecz AKCEPTACJI (dzieci, ale nie chorób!) , wtedy zaczęłam dostrzegać ogrom piękna w tych moich małych „ludziach”, piękna które jakoś wcześniej do mnie nie docierało w pełni. Zaczęłam być bardzo wrażliwa na czas spędzony z nimi, na jego jakość, nie ilość, na bycie TU I TERAZ. A gdy to się stało, stał się pewnego rodzaju cud, która trwa do dzisiaj – one zaczęły się zmieniać i intensywnie się rozwijać. Dużo czytam ostatnio na temat tego, że dzieci powiązane są energetycznie z mamą minimum do 7-mego, a czasami nawet dłużej roku życia. Czytam i uczę się z wiedzy daleko-wschodniej, że my MATKI – dbając o naszą energię, nasze samopoczucie, nasze potrzeby, nasz świat duchowy – napełniamy też energią nasze dzieci i dajemy im siłę. Zadbaj proszę Ty też Droga Czytelniczko/Czytelniku o swoją energię i równowagę, wtedy łatwiej będzie Ci pomóc swoim bliskim 🙂
ps: Czekamy na wiosnę i wizy do Rosji :-))
A jeśli chcesz wejść na drogę która mi pomogła wejść do świata wewnętrznego spokoju to zapraszam Cie na kanał tej Pani. Od niej zaczęłam swoją przygodę z medytacją. I nie obawiaj się, dusza inżyniera nie zgasła, kolejne wpisy na pewno będę pełne konkretów 😉
Chcesz otrzymywać informacje o nowościach na blogu. Zapisz się do bezpłatnego newslettera.
Interesuje Cię leczenie i terapia w Rosji?
Dołącz do mojej grupy: „Rosja – Neuro-rekonstrukcja – grupa dla osób którzy chcą wiedzieć”
Konsultacje online z rosyjskimi specjalistami w języku polskim:
Używasz facebooka? Odwiedź moją stronę!
Odwiedź mój FanPage na facebooku: kliknij tutaj.
Lubisz oglądać? Super! Na moim kanale YouTube czeka na Ciebie więcej ciekawostek z Rosji!
Odwiedź mój kanał YouTube: klinij tutaj.